„Nasze historie mają siłę. Uczą i inspirują. Zmieniają świat. Ale są jednocześnie kruche i delikatne. Ich wątki mogą zostać łatwo splątane i pozrywane przez czas, przez brak zainteresowania, przez niezrozumienie, jaką wartością jest wiedza, skąd pochodzimy i kim jesteśmy (…) A przecież jeśli stracimy nasze opowieści, stracimy siebie.” Uwielbiam tajemnice, niezwykłe przygody, a gdy wszystko jest otoczone nutką miłości – nic więcej mi nie potrzeba. „Strażniczka opowieści” zabrała mnie w surowy klimat Appalachów, ukazała ogromne różnice między ludnością je zamieszkującą, a tą, która przyjeżdża tam wypocząć. Główna bohaterka – Jen Gibbs – musiała powrócić do swojej przeszłości, do rodziny, którą opuściła wbrew wszystkim i wszystkiemu – a wszystko po to, by odkryć tajemnicę pewnej historii, zatytułowanej „Strażniczką opowieści”. Książka skupia się na Jennie, która po dziesięciu latach ciężkiej pracy, nareszcie spełnia swoje marzenie i otrzymuje pracę jako redaktorka w prestiżowym wydawnictwie. Przyszłość zapowiada się cudownie, ale już pierwsze dni w nowej pracy przynoszą bohaterce coś niezwykłego. Na jej biurku dziwnym sposobem znalazła się koperta wypchana kilkoma kartkami. Okazało się, że jest to fragment przepięknej opowieści o przygodach Sarry i Randa. Jen rozpoznaje styl słynnego pisarza i postanawia zawalczyć o prawa do wydania książki. Odbywa w tym celu podróż w Appalachy, przy okazji odwiedzając swoją rodzinę. Nadszedł czas rozwiązania spraw z przeszłości, nadeszła okazja by pomóc młodszej siostrze wyrwać się z objęć rygorystycznych rodziców, którzy ślepo karzą wszystkim wokół wierzyć w wyznania Świętych Braci – religii, która nie ma nic wspólnego z Biblią, choć się na nią powołuje. Lisa Wingate napisała ciepłą książkę, której blasku dodaje Jenna. Bohaterka była realistyczna i choć skryta i wrażliwa, to jednocześnie silna. Wiele się nauczyła podczas swojej przygody, przy okazji ucząc czytelnika. Warto wierzyć w ludzi, warto walczyć o swoje marzenia, warto walczyć o rodzinę. I jeszcze warto być ciekawskim – inaczej wszystkie przygody nas ominą! Fabuła jest ciekawa i dopracowana. Tak naprawdę jest to połączenie dwóch historii. Z jednej strony mamy do czynienia z Jen i czasami współczesnymi, a za chwilę przenosimy się do końca XIX wieku, by pochłaniać miłosną historię Sarry. Dzięki temu czytelnik nie może się nudzić. Oprócz tego Lisa Wingate tak skonstruowała swoją powieść, że co chwilę się wzruszałam. To zdecydowanie inspirująca historia. Szybko upłynęły mi chwile ze „Strażniczką opowieści”. Styl pisarki przypadł mi do gustu, być może sięgnę po inne jej książki. To książką, która każdemu może się spodobać, każdego może zainspirować do miłości, uczynności i wiary.